Przesądy? To znaczy teraz jakaś taka była rozmowa o jajkach. Opowiadał jeden Pan, że się buduje na polu i tam nie ma żadnej kurki. A gdzieś tam jajko leżało i ciągle czary jakieś na jajka. Kiedyś mama mówiła, że pod schodami znalazła jajko, ale czy to kura zniosła? Ja mówię, że u mnie też tak było. Idę do kurnika- leży jajko, to ja je wzięła. Myślałam, że kura zgubiła czy coś, bo to różnie może być. Potem za dwa dni znowu, na tym samym miejscu. Mówię- cholera, kto by do nas na podwórku przyszedł, tu jest brama. Za stodołą zaraz jest cmentarz. Kiedyś jakoś czarowali na te jajka. Boję się takiego czegoś, toż to nie od Boga. Jak komuś zrobisz źle, to co? Tobie będzie dobrze? Toż to może być sto razy gorzej.
Tutaj jest taka starsza Pani, może koło dziewięćdziesięciu lat. Ale ona już przekazała dla siostry syna i to on już zamawia. Słyszałam, że i ona wydobrzała trochę bo miała miednicę złamaną. Jeden mówił, że ktoś tam z Rosji dzwonił i się pomodlił i bardzo pomogło. Jak człowiek wierzy, to jemu pomaga. Ona ponoć nie umrze jak nie przekaże tej modlitwy. Ale ona w głos się modliła, także można kilka razy iść i się nauczyć. Taką ścierkę też kładła na głowę, troszeczkę lnu i to podpalała. Dla dziecka kładła ciastko na trzy części, dla dorosłego chleb i mówiła żeby stanąć prawą nogą na progu i Ojcze Nasz powiedzieć, albo Zdrowaś Maryja. No i zjeść to przez trzy dni. Pomagało. No ale od tych spraw nerwowych to te dzieci może tak się trochę uspokajały u niej. Wstążkę czerwoną zawiązywali dzieciom, żeby się uroku nie bały. Kiedyś takie miotły do zamiatania były u nas, ryżyk się nazywały. To z tej miotły się troszkę brało, trochę soli i zawiązywało się w podkoszulkę. Bo jak mówili do dzieci „o, jaka ładna”, przychodziło się do domu a to dziecko już szalało, a matka nie wiedziała co robić. No to żeby się tego uroku nie bało. Mówią żeby pod drutami nie chodzić w ciąży bo się pępowiną okręci, pod lejcami jak jeszcze mieli konie.