Grabarka. Góra pychy i świętości

(głosy z tłumu)

– Mama, mama patrz. Co? Patrz jak zjeżdżam. No zjedź ostatni raz i idziemy.
– Włodek no idź, zmocz chociaż kostki. Po co ja będę tam szedł? Dalej idź, nie cuduj.
– Jakie chcesz lody?
– Przemek, weźcie sobie chociaż po parasolce.
– Nie, będę na Ciebie czekać. Nie wygłupiaj się, przymierzaj.

„Skarbie weź odpocznij, zjedź kolację, a najlepiej żebyś jutro wyjechała w delegację. (fragment piosenki disco-polo).

Zanim dotrzesz na górę upewnij się, że przyjechałeś na Grabarkę, na modlitwę, na czuwanie.

Grabarka to dwie perspektywy, ale tylko z jedną z nich można pójść do domu. To przestrzeń w której lawiruje się pomiędzy potrzebami ducha i ciała, a ma je każdy, tyle czy wszystko naraz nie prowadzi do przesadnego łaknienia?

Na asfaltowej drodze w kierunku świętej góry, spotykam różnych ludzi. Rodziny z dziećmi, grupy pielgrzymów których rozpoznaje momentalnie po identycznych koszulkach, spódnicach i białych chustkach na głowie. Odświętnie ubrane starsze i młode małżeństwa i kawaler z równo przyciętym paskiem przy uchu w mokasynach, jeszcze pachnącymi pudełkiem. Wszyscy jednostajnie zanim dotrą schodami na Grabarkę, zmierzają najpierw na sektor A, który wyróżnia przybita do drzewa tablica o zakazie biwakowania. A zaraz obok niej dmuchana zjeżdżalnia, trampolina, motocykl wydający głośny ryk za dwa złote, mobilna lodziarnia i równy rząd białych namiotów ciągnących się wzdłuż łąki i asfaltu, aż do sektora C, który trudno sprecyzować czy jest ostatnim. Każdy znajdzie coś dla siebie. Na bazarach można kupić biżuterię antyalergiczną, tatarskie ciasto, płytę z przebojami disco-polo, kubek z John Dee’rem lub z nosaczem i napisem „jaki nos taki sex”. Dla dzieci czapki z uszami, śpiewające i święcące różowe pieski, podświetlane opaski, foczki z piłeczką, na wzór pływające w pojemniku obok stoiska. Jest cały namiot chińskich pistoletów i karabinów na pasku, plastikowych traktorów i kombajnów, są koszulki z hasłami na poprawę humoru i coś bardziej praktycznego – paczki kolorowych gąbek do zmywania, proszki do prania i mydła.

Strefa profanum kończy się tuż przy mostku. U podnóża świętej góry Grabarki nie ma pandemii, a nawet jeśli w dniu Przemienienia Pańskiego Ministerstwo Zdrowia informuje o ponad sześciuset przypadkach zakażenia koronawirusem, w tej chwili większą wiarę poddaje się w Boga i uzdrowienie. Niewielka struga wody staje źródłem oczyszczenia z chorób, dysfunkcji i problemów. A materiałowa chusteczka którą można kupić za kilka złotych przy zejściu do wody, narzędziem świętości i wiary.

 

Kontakt

Napisz i opowiedz mi o swoim podwórku polskamojepodworko@gmail.com